niedziela, 30 października 2011

Fastfood face


Fastfoody i ich bezosobowi pracownicy zaczynają nabierać dla mnie ludzkiej twarzy. Niestety, jest to moja twarz.

Biegając z talerzami pełnymi kurzych kości, zbierając gołymi rękami kolejne tłuste chusteczki, którymi kolejni goście wycierali tłuste gęby i czyszcząc wszystko, co się da - wspomniałam.

Że byłam dobrą kelnerką. Taką miłą, nie okazywałam zniecierpliwienia i zmęczenia, a jeśli kogoś oblałam piwem, to tylko przypadkowo. I miałam niezłe napiwki. Wspominałam szkołę Króla Artura, otwieranie wina trybuszonem z całym teatrem degustacji, polerowanie kieliszków, wymienianie obrusów, muzykę Sinatry w Rubinsteinie i całą masę rytuałów i norm.

A tu? Tac nie ma, wkłada się paluchy do szklanki, gdy chce się je przenieść, wyciera się tysiące blatów jedną brudną ścierą. Klienci sami zamawiają jedzenie i nie zostawiają napiwków.

Kontakt z nimi jest przez to bardziej swobodny. Przykład. Kilku kolesi zjadło swoje kurczaki. Jeden z nich woła mnie i mówi, że porcje były za małe. To tak, jakby ktoś w McDonaldzie powiedział, że frytki są za krótkie. Myślałam, że żartuje.
- Ten kurczak był za mały.
- Kurczaki z reguły nie są dużymi ptakami.
- Ten kurczak był za mały, a jestem głodny!
- To możesz następnym razem zamówić indyka, jest większy! (Ponieważ sprzedajemy tylko kurczaki, wydźwięki tego zdania był raczej jednoznaczny).
Wtedy się włączyło dwóch pozostałych ziomali i już wszyscy darli się, że się nie najedli. Lider, obwieszony srebrem i sygnetami, mówi:
- Mam kurzą farmę, na której jest 5000 kurczaków i kto jak kto, ale ja wiem, jak duże są kurczaki!
- Może dasz nam 50% zniżki?? – drze się drugi.
- Jeśli nie żartujecie, pójdę po menadżerkę.
Nie żartowali, więc to ona musiała dyskutować z nieprzeciętnym farmerem o przeciętnej wielkości kury.

Tak bardzo nie chcę tu pracować, a tak bardzo muszę! Jutro się dowiem, czy biegam wystarczająco szybko, żeby mnie zatrudnić. Właściwie - słowo ‘zapierdalać’ lepiej oddaje charakter tej pracy.
  

  

1 komentarz:

  1. W takim razie pamiętaj, że oprócz kelnerowania potrafisz też grać na grzebieniu! Nawet Beatlesów;)

    OdpowiedzUsuń