Tysiąc słów biografii socjologicznej o własnym współlokatorze. Tysiąc słów o ekologii i wyczerpywaniu się zasobów paliwa. Dwa tysiące o wadach i zaletach komiksów jako medium przekazu poważnych treści i trzy tysiące o roli, jaką pełnią media w procesie globalizacji.
Kiedy dzisiaj w sekretariacie wypełniałam druczek potwierdzający oddanie ostatniego eseju, silny wiatr z furią rzucał strugami deszczu o dach. To gniew duchów akademików cytowanych w moich pracach - pomyślałam z trwogą.
Ale nie wszyscy zmarli krytycy byli jednakowo wzburzeni moją ignorancją. Gdy automatyczne drzwi uczelni otworzyły się przede mną, by wpuścić mnie w nowy semestr, ujrzałam Nadzieję:
A teraz anegdotka na czas sesji.
Biblioteka przy uniwersytecie jest otwarta do 22, ale już o 20 regularni pracownicy ruszają do domu z książką pod pachą. Nikt nie odczuwa boleśnie ich braku, ponieważ budynek jest w pełni zautomatyzowany. Są maszyny do wypożyczania i do oddawania książek, a do środka wchodzi się dzięki piknięciu legitymacją w bramki. Można usiąść przed jednym z niezliczonych komputerów i znaleźć lokalizację książki, której się potrzebuje. I wypić kawę z automatu.
Tego wieczoru pikałam i klikałam w zaparte, aby odnaleźć znakomite dzieła poświęcone globalizacji mediów. Mój dział znajdował się na pierwszym piętrze, łatwo odnalazłam w rzędzie opisanych regałów ten jedyny mi potrzebny. Niestety, regały też się zmechanizowały i do obu stron mojego przyklejone były dwie inne wielkie suwane szafy.
Musiałam klikać w elektroniczny panel, żeby uwolnić moje książki - 'stop', strzałki w lewo, w prawo. Jest! Ciche szczęknięcie metalu zapowiedziało powolne odsuwanie się półek. Weszłam w jasną przestrzeń między dwoma blokami z książkami i zajęłam się szukaniem.
'Globalizacja i media'... 'Jak poznałem Globalizację' ... 'Media nie rozumieją Globalizacji'... 'Mój pierwszy raz z Globalizacją'... zbliżałam się do środka korytarza między półkami.
Nagle usłyszałam cichy szczęk metalu. Obejrzałam się w stronę elektronicznego panelu. Przed oczami mignęły mi: życie i postać w granatowej kurtce. Ktoś włączył zsuwanie regałów. Bloki zaczęły się zbliżać do mnie z dwóch stron. Biegnij, Bigaj!!!!!!!
Wydostałam się w ostatniej chwili. Indiana Jones. Nie pozostało mi nic innego, jak powtórzyć Operację Panel, tym razem klikając na przycisk 'stop' przed wejściem między regały. To i tak nie dawało gwarancji przetrwania. Wzięłam 4 książki.
Szczęście wciąż mi nie sprzyjało, gdy poszłam do maszyny wypożyczającej. Wystąpił błąd w systemie i ekran pokazywał uparcie, że wzięłam dwa egzemplarze tej samej książki.
Jedyną osobą pracującą o tej porze w bibliotece był ochroniarz w jaskrawej kamizelce.
- Hi, mam problem. Mam tu cztery książki, które chcę wypożyczyć, a ta maszyna...
- Aha.
- ... I nie wiem, co mam zrobić.
- Tak, rozumiem.
- No wie pan. To jest problem. Mam tu cztery książki, które chcę wypożyczyć, a ta maszyna...
- Tak, ta maszyna musi być wadliwa.
- Pomoże mi pan?
- Jak?
Wreszcie namówiłam życzliwego pana bez koncepcji na napisanie mi w notesie, że nie wzięłam dwóch, a tylko jedną książkę 'Media i globalizacja'. Pan wpisał swój numer pracowniczy, mój numer studenta, wszystko pięknie.
Kiedy dzisiaj w sekretariacie wypełniałam druczek potwierdzający oddanie ostatniego eseju, silny wiatr z furią rzucał strugami deszczu o dach. To gniew duchów akademików cytowanych w moich pracach - pomyślałam z trwogą.
Ale nie wszyscy zmarli krytycy byli jednakowo wzburzeni moją ignorancją. Gdy automatyczne drzwi uczelni otworzyły się przede mną, by wpuścić mnie w nowy semestr, ujrzałam Nadzieję:
A teraz anegdotka na czas sesji.
Biblioteka przy uniwersytecie jest otwarta do 22, ale już o 20 regularni pracownicy ruszają do domu z książką pod pachą. Nikt nie odczuwa boleśnie ich braku, ponieważ budynek jest w pełni zautomatyzowany. Są maszyny do wypożyczania i do oddawania książek, a do środka wchodzi się dzięki piknięciu legitymacją w bramki. Można usiąść przed jednym z niezliczonych komputerów i znaleźć lokalizację książki, której się potrzebuje. I wypić kawę z automatu.
Tego wieczoru pikałam i klikałam w zaparte, aby odnaleźć znakomite dzieła poświęcone globalizacji mediów. Mój dział znajdował się na pierwszym piętrze, łatwo odnalazłam w rzędzie opisanych regałów ten jedyny mi potrzebny. Niestety, regały też się zmechanizowały i do obu stron mojego przyklejone były dwie inne wielkie suwane szafy.
Musiałam klikać w elektroniczny panel, żeby uwolnić moje książki - 'stop', strzałki w lewo, w prawo. Jest! Ciche szczęknięcie metalu zapowiedziało powolne odsuwanie się półek. Weszłam w jasną przestrzeń między dwoma blokami z książkami i zajęłam się szukaniem.
'Globalizacja i media'... 'Jak poznałem Globalizację' ... 'Media nie rozumieją Globalizacji'... 'Mój pierwszy raz z Globalizacją'... zbliżałam się do środka korytarza między półkami.
Nagle usłyszałam cichy szczęk metalu. Obejrzałam się w stronę elektronicznego panelu. Przed oczami mignęły mi: życie i postać w granatowej kurtce. Ktoś włączył zsuwanie regałów. Bloki zaczęły się zbliżać do mnie z dwóch stron. Biegnij, Bigaj!!!!!!!
Wydostałam się w ostatniej chwili. Indiana Jones. Nie pozostało mi nic innego, jak powtórzyć Operację Panel, tym razem klikając na przycisk 'stop' przed wejściem między regały. To i tak nie dawało gwarancji przetrwania. Wzięłam 4 książki.
Szczęście wciąż mi nie sprzyjało, gdy poszłam do maszyny wypożyczającej. Wystąpił błąd w systemie i ekran pokazywał uparcie, że wzięłam dwa egzemplarze tej samej książki.
Jedyną osobą pracującą o tej porze w bibliotece był ochroniarz w jaskrawej kamizelce.
- Hi, mam problem. Mam tu cztery książki, które chcę wypożyczyć, a ta maszyna...
- Aha.
- ... I nie wiem, co mam zrobić.
- Tak, rozumiem.
- No wie pan. To jest problem. Mam tu cztery książki, które chcę wypożyczyć, a ta maszyna...
- Tak, ta maszyna musi być wadliwa.
- Pomoże mi pan?
- Jak?
Wreszcie namówiłam życzliwego pana bez koncepcji na napisanie mi w notesie, że nie wzięłam dwóch, a tylko jedną książkę 'Media i globalizacja'. Pan wpisał swój numer pracowniczy, mój numer studenta, wszystko pięknie.
Wróciłam do domu, usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać książki. Nie wiedziałam, którą przeczytać najpierw. Nie chciałam ich nawet otwierać. Szczęście jednak wróciło do mnie i wybór okazał się łatwiejszy - dwie książki były identyczne.
Aniu, jestem Twoim fanem. Hitchcock, Ridley Scott, Mrożek, Roland Topor - takie mam skojarzenia po przeczytaniu dzisiejszego odcinka. Żeby wymienić jeno klasyków.
OdpowiedzUsuńSłuszne skojarzenia - właśnie w bibliotece można spotkać część z nich ;)
OdpowiedzUsuń