niedziela, 1 kwietnia 2012

Zarośnięty post

Dłuższy czas nie pisałam. Powody są oczywiste - zaczęła się wiosna, radośnie a nieustannie przejeżdżam rowerem przez coraz to inne zielone płuca Londynu. W przerwach wyleguję się w słońcu na drzewie. Tak właśnie poleguję jak ten długowłosy blondyn na zdjęciu: 



Pożartowałam już i czas przyznać, że nie mam roweru, ale nawet długich włosów blond. Nie mam też czasu i energii. 

A przecież nie pracuję. Dokonuję rzeczy wzniosłych - sprawiam, że ludzie są szczęśliwi, karmię ich miłością, a tylko niejako przypadkowo, rykoszetem, zarabiam na życie (stawka poniżej płacy minimalnej). O co chodzi w tym bełkocie? 
Jestem kelnerką w małej przyjemnej restauracji, gdzie od gości odbiera się płaszcze, co by się nie zmęczyli ich wieszaniem na oparciu krzeseł. Gdzie wyciera się ściereczką okruszki po chlebku ze stołu, krążąc z małym talerzykiem w ręce flanelą między sztućcami, szklankami i tłuściutkimi paluszkami, a na pytanie o własne imię odpowiada się: 
- Anna.
- An-na jak banan-na - żartuje gość, a odpowiada się: 
- Buahaha, no ale śmieszne, no wie pan, pan to taki błyskotliwy jesteś pan!

Więc moje szefostwo myśli, że nie podajemy jedzenia, tylko uszczęśliwiamy ludzi, przynosimy im miłość i sprawiamy, że czują się lepsi. Całe szczęście to tylko papka słowna, a na talerzach znajduje się konkretne, irańskie jedzenie, nikt z głodu, a tym bardziej z niedoboru miłości tam nie umiera. 

Spędzam w tym raju niemal każdy wieczór, poza tym chodzę na uniwersytety i gdzie tylko. Ponieważ jednak nie tryskam zdrowiem ni energią, a nastrój przedświąteczny tęskno-kiepski (nie będę się biła na jaja z rodziną!), wrzucę kilka fajnych zdjęć nagrobków.

Na północy Londynu, na czubku wzgórza, blisko nieruchomej linii samochodów utkwionych w korkach, daleko od wysokiego ciśnienia kierowców, znajduje się zielony jak liść Cmentarz Highgate.

 Jest stary i zapuszczony, a ziemia wyraźnie upomina się o to, co ziemskie:



Anioły wszystkich ludzi łączcie się! To właśnie na Highgate pochowany jest Karol Marks - zdjęcie tego nie oddaje, ale jego pomnikowa głowa była niezwykle wielka i dobrze widoczna z każdego punktu cmentarza. Pewnie też z nieba, co dla teoretyka komunizmu może być szczególnie przydatne.  


To jeden z nowszych nagrobków, który potwierdza, że współcześnie jesteśmy zbyt zagonieni, żeby zastanawiać się nad śmiercią:


Poniżej atomowy nagrobek naukowca. Przypomina się uprzejmie, że jesteśmy tylko toksycznym zlepkiem pierwiastków:



Można też przynieść małe krasnoludki, mini-jeżyki, mikołaja w butelce i otoczyć to wszystko maleńkim płotkiem. I trochę spersonalizować śmierć:


Albo nagrobkiem oddać abstrakcyjność śmierci (bo przecież nie artyzm):   


Cmentarz rozbudza wrażliwość i wyobraźnię. Po obejrzeniu kilkudziesięciu najróżniejszych nagrobków na widok drogowego pachołka zaczynasz zastanawiać się kim była osoba, którą on upamiętnia:




To już koniec podróży z funtem pod językiem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz